Labores pariunt honores


Zagłębiając się w mroki historii, do zarania dziejów Drzewicy, warto poznać imiona tych, którzy należeli do sławnego rodu Drzewickich (Ciołków). Oczywiście interesuje nas gałąź tylko tych Ciołków, którzy byli przodkami i potomkami komesa Gosława – pierwszego właściciela Drzewicy. Otrzymał on tę osadę od księcia Konrada Mazowieckiego za zasługi w walce z Prusami. Prymas Maciej Drzewicki tak opisał krótko jego żywot: Comes Goslaus heres in Drzeuicza insigne thauri deferens, alians Czyolka, procreato successore sibi filio Alberto, et vita multorum annorum bene acta, obiit anno domini 1251 Ianuarii die 25, co możemy przełożyć na polski: Rycerz Gosław dziedzic Drzewicy, z rodu Ciołków, spłodził swojego sukcesora, syna Wojciecha i po długim, dobrze przeżytym życiu zmarł w roku pańskim 1251 dnia 25 stycznia. Czy znamy jednak jego potomków aż do tych pięciu braci Drzewickich, którzy udali się w 1429 r. po akt lokacyjny do Nieszawy? Czy znani są przodkowie tegoż Gosława? Otóż, to, co znajdziemy w różnych źródłach może nas zaskoczyć.

Zacznijmy od przodków Gosława.

Jego dziadek Wincemir nosił, jak widać, imię słowiańskie (spotykane na Pomorzu). Bracia tegoż Wincemira nosili również imiona słowiańskie (Budziwój, Gorysław i prawdopodobnie Częścibór), ale już pradziadek i jego bracia – wyłącznie niemieckie i łacińskie. Ich ojcem był zanotowany w dokumentach Mikołaj z Czerwonego Kościoła (Nicolaus de Rufa Ecclesia – obecnie Czerwona Wieś w Wielkopolsce), zmarły przed 1120 rokiem. Mikołaj został, najprawdopodobniej, sprowadzony do Wielkopolski przez kanclerza króla Bolesława Krzywoustego, Michała Awdańca wywodzącego się ze sławnego rodu Awdańców (Abdank), normańskiego pochodzenia, ale od dawna zadomowionego w Polsce. Mógł też sam zgłosić się do kanclerza Awdańca na służbę. Jak podają źródła historyczne, pierwszymi właścicielami Czerwonego Kościoła był właśnie ród Awdańców.

Pradziadkiem Mikołaja z Czerwonego Kościoła był Henryk z Wizenburch w Bawarii (Heinricus comes de Wizenburch - obecnie Weissenberg), zmarły w 1080 roku.

Dalej, w kronikach można znaleźć kolejnych przodków: graf Henrich von Schweinfurt, Berthold I von Babenberg (Bawaria), Arnulf I (Arnulf "zły", ten, którego Bawarczycy obwołali królem i przez dwa lata nie uznawał króla Henryka I, ale to już czasy państwa wschodniofrankijskiego i tworzenia się państwa niemieckiego), Luitpold von Babenberg, Ernest II von Nordgau (Nordgau to część Alzacji). Po kądzieli natomiast, wśród przodków Luitpolda von Babenberg, można znaleźć, kilka pokoleń wstecz, Karola Wielkiego – Charlemagne the Great of the Holy Roman Empire (źródło: http://www.royalblood.co.uk).

Jak widać, korzenie rodu Drzewickich sięgają daleko w głąb Niemiec i wywodzą się z książęcych i królewskich rodów, które kładły podwaliny państwa niemieckiego, a wcześniej tworzyły potęgę Państwa Franków. Jakieś ważne powody skierowały wspomnianego Wizona de Wisenburch na teren Wielkopolski (można przypuszczać, że ród ten popadł w niełaskę u władców po buncie Arnulfa I przeciwko cesarzowi Henrykowi I i niektórzy jego członkowie musieli szukać sobie miejsca poza państwem niemieckim). Syn wspomnianego Mikołaja z Czerwonego Kościoła, Wizon, swoim dzieciom nadał imiona słowiańskie i żadnemu z nich nie nadał, jak to było w zwyczaju, imion swoich niemieckich przodków oraz stryjów. Oznacza to, że dzięki jakiejś Polce, ta gałąź rodu uległa polonizacji. Jeden z potomków Mikołaja, w czwartym pokoleniu (czyli Gosław), wybrał z nieznanych nam powodów, ziemię drzewicką na osiedlenie się. W tym przypadku można przypuszczać, że zachęciły go do tego opowieści jego towarzyszy ze wspólnych wypraw przeciwko Prusom - rycerzy z rodu Duninów pochodzących ze Skrzyńska i okolic służących również u Konrada Mazowieckiego, przedstawiających te ziemie jako oazę spokoju w ówczesnych czasach. To przecież m.in. Piotr zwany "Duńczykiem" pochodzący ze Skrzyńska, wnuk Piotra "Starego" ze Strzelna, fundatora klasztoru w Strzelnie, wojewody kujawskiego i starosty kruszwickiego, urodzony w 1210 roku, był w latach czterdziestych XIII w. podczaszym mazowieckim. Można więc założyć, że ich związki rodziły się nie tylko w walce przeciwko wrogom księcia i najeźdźcom na Mazowsze. Mogły też mieć charakter związków rodzinnych (może np. Gosław poślubił jakąś kobietę z rodu Duninów i dlatego tu osiadł). Tego jednak już się chyba nie dowiemy.

Wróćmy do Wincemira, syna Wizona. Jego synowie (w dokumentach zanotowanych jest ich 8) noszą imiona czysto słowiańskie oraz łacińskie. Ani jednego czysto niemieckiego! Możemy sobie więc wyobrazić, jak silny wpływ na tradycje rodzinne miała ta nieznana, niestety, z imienia ani pochodzenia małżonka Wizona. Możemy przypuszczać jedynie, że pochodziła z Pomorza Szczecińskiego, ponieważ jednemu z synów nadała imię Wincemir - niespotykane w Wielkopolsce, a na Pomorzu. Udało jej się skutecznie spolszczyć tę gałąź rodu Ciołków. Jak się dalej okaże, związki Drzewickich z Pomorzem jeszcze miały miejsce, i to mocno udokumentowane, bo zapisane również w kamieniu.

Popatrzmy teraz do przodu od Gosława z Drzewicy. Jego syn Wojciech (Albertus de Jazdow) był właścicielem Jazdowa – grodu na terenie późniejszej Warszawy (obecnie Ujazdów), z kolei syn Wojciecha, również Wojciech już tytułuje się Wojciechem z Drzewicy (Albertus de Drzewica, zm. w 1321 r.). Znamy go jako fundatora kościoła w Drzewicy. Miał 4 synów, z których znane jest imię Mikołaja z Drzewicy (zm. w 1339 r.), ojca 6 synów, a wśród nich Andrzeja (znanego jako Andrzej z Drzewicy, sędzia w Opocznie, zm. w 1385 r.). Jego syn, Bogusz, tytułuje się Boguslaus de Drzewica de Zelanka (Żelanka, dziś Zielonka koło Zwolenia, z tą uwagą, że w aktach sądowych występuje łacińskie imię "Bogusio" a nie "Boguslaus", a więc polskie "Bogusz"), a znamy go z powodu 4 synów: Mikołaja, Jana, Klemensa, Jakuba i Piotra, którzy w 1429 r. udali się do Nieszawy… ale tę opowieść już czytaliśmy. Trzeba tylko dodać, że był jeszcze jeden syn, Andrzej, ale zmarł on młodo, przed pamiętnym 1429 rokiem.

Miało być jeszcze o związkach Drzewickich z Pomorzem...

W 1462 r., a więc ponad 140 lat od daty ufundowania kościoła, nad drzwiami wejściowymi wmurowywana jest płyta kamienna, ufundowana przez dwóch ze wspomnianej szóstki braci Drzewickich: Mikołaja, kustosza sandomierskiego i Jana, prepozyta warszawskiego. Po stronie lewej umieszczają herb Ciołków, natomiast po prawej herb Gryf, czyli herb rodowy ich matki, Beaty, z pomorskich (małopolskich?) Gryfitów. Wchodzący do kościoła przez pięć i pół wieku mieszkańcy Drzewicy i okolic, zawsze widzą ten znak wielkości i chwały rodu Drzewickich (chociaż sam napis jest sformułowany bardzo skromnie - fundatorzy polecają się jedynie modlitwie) i widzieć będą dopóty, dopóki czas nie zetrze go w pył, ale pamięć po Drzewickich i tak pozostanie albowiem Littera scripta manet!


Herb Gryf widoczny z prawej strony płyty z napisem nad wejściem do kościoła

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka - zagadka, która wydawała się być nie do rozwiązania.

Znaleziono kiedyś - jak opowiadał Ryszard Bogatek, redaktor naczelny „Wieści” - w pobliżu zamku, grot oszczepu wikińskiego z napisami runicznymi. Jego pochodzenie wydawało się być nie do ustalenia. W świetle przedstawionej historii rodu drzewickich wyjaśnienie wydaje się jednak proste. Musiał być przywieziony wraz z rzeczami osobistymi Beaty Gryf, jako pamiątka rodzinna (z czasem zapomniano o jej pochodzeniu i wyrzucono) albo był po prostu elementem uzbrojenia kogoś ze służby. A to, że Wikingowie (ich potomkowie zamieszkujący Danię) pełnili różne funkcje na dworach władców w państwie Polan, książąt pomorskich (nie tylko) oraz że utrzymywali kontakty handlowe z tymi terenami, jest przecież udokumentowane. Mógł też być pamiątką po wyprawie przodków z księciem pomorskim Raciborem w 1135 r. przeciwko norweskiemu miastu portowemu Konungaheli (dzisiejsze Kungälv w Szwecji). Snorri Sturluson w swojej sadze tak opowiada o tej wyprawie: "Król Racibor i jego zwycięskie wojska ustąpiły i powróciły do Slavii, a wielka liczba ludu, który wzięty był w Konungaheli, potem długo żył u Słowian w niewoli". Pomorzanie do kraju wrócili z tysiącami jeńców i bogatymi łupami Całkiem więc na miejscu może być przypuszczenie, że Drzewica miała jakieś związki z Wikingami, ale nie była to ich wyprawa w celach łupieżczych.

A oto graficzna prezentacja protoplastów rodu (w skrócie):





Maciej Ciołek Drzewicki (1467-1535)

Był najbardziej znanym i zasłużonym przedstawicielem rodu Drzewickich.

Maciej Drzewicki herbu Ciołek (1467–1535) – arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski, kanclerz wielki koronny, podkanclerzy koronny.

Urodzony 22 lutego 1467 w Drzewicy k. Opoczna jako syn Jakuba, późniejszego kasztelana żarnowskiego, i Katarzyny Libiszowskiej (W bardzo licznej rodzinie - miał 9 braci, z których 8 zmarło w młodym wieku oraz 6 sióstr, z których 3 zmarły w dzieciństwie. Pozostały przy życiu brat Adam został poźniej kasztelanem radomskim i dziedzicem dóbr drzewickich. Gdyby panująca wtedy co kilka lat epidemia wybrała inne ofiary z rodziny Jakuba Drzewickiego, nasza Drzewica miałaby prawdopodobnie nieco inną historię. Ojca stracił w sławetnej wyprawie wołoskiej za króla Olbrachta w roku 1497. - przyp. S.K.). Kształcił się we Włocławku i Krakowie, był uczniem Filipa Kallimacha. Zaufany Jana Olbrachta, do 1492 działał jako sekretarz kancelarii koronnej, w 1497 był już pierwszym sekretarzem, podkanclerzym koronnym został w 1501. Po śmierci Olbrachta tracił gwałtownie na znaczeniu, choć zachował urząd, w 1505 z trudem uzyskał biskupstwo przemyskie. Dopiero po elekcji Zygmunta Starego ponownie odgrywał rolę polityczną, tocząc ostrą walkę z kanclerzem Janem Łaskim. W 1510 został kanclerzem wielkim koronnym. Po wyborze na bpa Kujawskiego (1513) musiał zrezygnować z kanclerstwa na sejmie 1515.

Zwolennik orientacji prohabsburskiej, był nadal aktywny w dyplomacji jagiellońskiej. W imieniu Zygmunta I Starego jako prawnego opiekuna małoletniego Ludwika Jagiellończyka przyczynił się do wyboru Karola V Habsburga na cesarza rzymskiego we Frankfurcie w 1519 roku. Po śmierci Jana Łaskiego, na życzenie królowej Bony, został mianowany przez króla abpem gnieźnieńskim (12 czerwca 1531). Ingres do Gniezna odbył 20 marca 1532. W sierpniu tegoż roku zwołał synod prowincjonalny, którego statuty wydrukował w Krakowie. Rezydował głównie w Łowiczu, skąd przybywał na kwietniowe kapituły generalne do Gniezna w 1534 i 1535. Nadal brał czynny udział w polityce, zwłaszcza w czasie sejmów piotrkowskich 1534, zwalczając szlachecką opozycję. Był wówczas pod silnym wpływem politycznym Piotra Tomickiego.

W 1535 w czasie podróży do Krakowa zachorował i zmarł w Łowiczu 22 sierpnia 1535.

Został pochowany w katedrze gnieźnieńskiej, gdzie zachowała się płyta nagrobna (Pochowany w grobowcu pod kaplicą Sprowskich zwaną dzisiaj Kaplicą Bożego Ciała. Tablica znajdowała się w ścianie północnej nawy bocznej pod oknem wewnętrznym. Wykonana była z czerwonego marmuru. W środku znajdował się herb Ciołek, w rogach zaś herby: Ciołek, Wieniawa, Dulicz, Leliwa. W dole znajdował się następujący napis:

Jacet hic Mathias de Drzewicza gra Divina in Archi- Epp.
Gnesnen. Anno Dni MDXXXi evectus, qui anteatrium
Polonie Regum fui Vice- Cancellarius et Cancellarius
Eppusq. Prmislien. et Vladislavien, annis XXVI Obiit in
arce Lovicien. anno Dni MDXXXV die XII Augusti
hora II noctis XXIX Septembris sepultus. Vixit annis
LIXIX

Należy sprostować ten napis w dwu miejscach: die XI Augusti zostało wyryte z błędem, z akt wynika, że zgon nastąpił 22 sierpnia; vixit annis LIXIX jest również błędem, bo prymas Drzewicki żył lat 69 - powinno więc być LXIX. Kamieniarz wyrył niepotrzebnie jedno "I". Obecnie w ścianach Kaplicy Bożego Ciała (kiedyś Kaplica Sprowskich) znajdują się epitafia arcybiskupów Stanisława Szembeka i Michała Radziejowskiego, a ponadto znacznie skromniejsza tablica stoi zdjęta, oparta o ścianę. Różne źródła podają, że pod kaplicą pochowani byli: w 1464 r. – prym. Jan Sprowski, w 1693 r. – bp Wojciech Stawowski, w 1721 r. – prym. Stanisław Szembek. Nie ma wzmianki o Macieju Drzewickim! W niektórych źródłach, z kolei, podawana jest informacja, że trumna ze szczątkami Prymasa Macieja Drzewickiego spoczywa przy kaplicy Łubieńskich, pod nawą południową, obok m.in. prymasa Jana Łaskiego, prymasa Macieja Łubieńskiego i prymasa Ignacego Krasickiego. Wygląda na to, że trumnę prymasa Drzewickiego tam przeniesiono, by w jego miejsce pochować bardziej godnego – zdaniem późniejszych decydentów – prymasa Stanisława Szembeka.

Z Wielkopolską był związany w schyłkowym okresie kariery politycznej. Bogate uposażenie arcybiskupstwa obracał na umocnienie pozycji swej rodziny.

Tu należy dodać pewną uwagę. Biskup Adam Drzewicki wspomagał szczególnie swego synowca Jana. Jan był synem Adama Drzewickiego (brata biskupa). Adam Drzewicki był dziedzicem Drzewicy, ojcem 8 synów, a wśród nich wspomnianego Jana. Krewni prymasa Drzewickiego nie odwdzięczyli się jednak swemu stryjowi za jego przychylność. Już kilkanaście lat po jego śmierci Drzewiccy przekształcili kościół w świątynię protestancką. Oznacza to, że co najmniej kilka lat wcześniej musiał rozpocząć się proces ich odchodzenia od Kościoła rzymskokatolickiego.

Biskup Maciej Drzewicki to humanista, dla którego biblioteki wykonano pierwszy polski ekslibris. Prowadził obszerny dziennik, zachowany dla lat 1499-1515. Był autorem kontynuacji długoszowego katalogu biskupów kujawskich i rodowodu Ciołków na Drzewicy. Zachowały się też jego listy.

Obszerny artykuł (w 4 częściach) poświęcony Maciejowi Drzewickiemu publikujemy na łamach "Wieści znad Drzewiczki"

Fragment rodowodu Ciołków Drzewickich można znaleźć na pierwszej karcie wspaniałego mszału pisanego na pergaminie, będącego niegdyś własnością prymasa Drzewickiego. Zapiski te wyjęte zostały z akt kościoła parafialnego w Drzewicy, a do mszału wpisane w roku 1518. Mają postać 10 splecionych medalionów, na których w krótkich słowach są podane informacje o Drzewickich.

Oto karta mszału zawierająca ten rodowód.

Na tym rysunku zwraca uwagę fakt, że dane dotyczące Gosława i jego syna Wojciecha są napisane wyraźnym, niewyblakłym pismem. Każe to przypuszczać, że zostały dopisane znacznie później lub były poprawiane z powodu nieczytelności. Widać też, że pisała je inna osoba i zrobiła to trochę niestarannie. Z danych wynika, że Wojciech był synem Gosława. Kiedy zwrócimy również uwagę na fakt, iż Gosław zmarł w 1251 r. po długim życiu (vita multorum annorum), a jego syn 70 lat później w 1321, to można się zastanawiać, czy w tym rodowodzie nie opuszczono jednego pokolenia. Może więc rację mają zachodni genealodzy, którzy podają, że Wojciech z Drzewicy jest synem Wojciecha z Jazdowa (zmarł przed 1282 r.), a wnukiem Gosława, a ponadto, że Gosław miał nie jednego syna lecz dwóch. Ten drugi to Jaśko. Z kolei Wojciech z Jazdowa miał drugiego syna imieniem Mikołaj z Powsina (poźniejszy kasztelan wiski). Ale to pominięcie być może wynikało z przyjętej zasady przedstawienia rodowodu.

Historycy stwierdzili, że Maciej Drzewicki nie sporządzał tego rodowodu osobiście. Sporządził go więc któryś z notariuszy podczas kilkumiesięcznego pobytu rekonwalescencyjnego Macieja w 1518 r. w Drzewicy. Po wpisaniu tekstu do mszału, Drzewicki sam go przejrzał, czy skolacjonował, wnosząc swoje uzupełnienia. Te własnoręczne uzupełnienia Macieja Drzewickiego były następujące: w medalionie piątym dopisał zdanie Consors Iacobi prefati erat Katherina de Popyen filia castellani Rawensis oraz w ostatnim medalionie już po roku 1518 ostatnie zdanie "Rodowodu": Hic Adam est castellanus Radomiensis. Pierwsze uzupełniające zdanie wprowadził M. Drzewicki zbyt pochopnie, nie doczytawszy chyba dalszego ciągu rodowodu w następnym medalionie, w którym jego babka Katarzyna z Popienia kasztelanka rawska została przecież wymieniona, przy jego ojcu Jakubie, jako jego matka.

Przedstawiony "Rodowód" nie stanowi pełnej genealogii Ciołków na Drzewicy ze wszystkimi rozgałęzieniami. Intencja autora była chyba taka, aby począwszy od protoplasty komesa Gosława zmarłego 1251 r. przedstawić nieprzerwaną kolejność jedynie potomków męskich tych, którzy dziedziczyli rodzinny majątek Drzewicę. Od tej reguły odstąpiono po pierwszych pięciu pokoleniach, począwszy bowiem od dziadka prymasa Macieja Drzewickiego zostali wymienieni i inni potomkowie linii męskiej, co do których w czasie powstania "Rodowodu" musiała istnieć żywa tradycja rodzinna. Jednak autora "Rodowodu" zawiodła pamięć co do braci własnego ojca, gdyż niewątpliwie oprócz wymienionych Mikołaja i Feliksa, musiał Maciej mieć jeszcze stryja Jana. W stosunku do potomstwa brata pominięta została znów córka Katarzyna i syn Stanisław ale prawdopodobnie dzieci te zmarły przed 1518 r., w którym potomstwo kasztelana rawskiego składało się z trojga dzieci: Jana, Macieja i Anny.

Warto jeszcze wspomnieć o Hieronimie Drzewickim, wojewodzie lubelskim - ostatnim właścicielu gniazda rodziny Drzewickich herbu Ciołek. Po bezdzietnie zmarłym Hieronimie, jego siostra, Konstancja Sołtykowa, sprzedała je Fabianowi Szaniawskiemu - łowczemu wielkiemu litewskiemu.

Ze strony: http://pl.wikipedia.org/wiki/Maciej_Drzewicki oraz książki Jana Korytkowskiego Arcybiskupi gnieźnieńscy: prymasowie i metropolici polscy od roku 1000 aż do roku 1821 czyli do połączenia arcybiskupstwa gnieźnieńskiego z biskupstwem poznańskim.

Feci quod potui, faciant meliora potentes!